Kto jest prawdziwym potworem we Frankensteinie?

Bors Karloff jako Frankenstein w filmie z 1935 roku. Image via WikiCommons.

Bors Karloff jako Frankenstein w filmie z 1935 roku. (obraz przez WikiCommons)

CHICAGO – W twoim umyśle istnieje archetypowy potwór, a jego imię to Frankenstein. W wykładzie wygłoszonym w minioną sobotę, 9 listopada, podczas Chicago Humanities Festival, Heather Keenleyside omówiła tego osławionego potwora w odniesieniu do tegorocznego tematu „Zwierzę: What Makes Us Human?”. Frankenstein, przykład „błędnego stworzenia” przez szalonego fikcyjnego naukowca Victora Frankensteina, zarówno zadaje to pytanie, jak i na nie odpowiada. Obecnie szeroko znany dzięki szerokiej gamie odniesień kulturowych – od wielu filmów do odniesień telewizyjnych i chwytliwych melodii o potworach – Frankenstein narodził się w wyobraźni Mary Shelley.

„Z niepokojem, który prawie równał się agonii, zebrałem narzędzia życia wokół mnie, abym mógł zaszczepić iskrę bytu w pozbawionej życia rzeczy, która leżała u moich stóp. Była już pierwsza nad ranem; deszcz trzepotał ponuro o szyby, a moja świeca prawie zgasła, gdy w blasku na wpół zgaszonego światła ujrzałem otwarte matowe, żółte oko stworzenia; oddychało ciężko, a konwulsyjny ruch poruszał jego kończynami” – pisze Mary Shelley, opisując moment, w którym Wiktor Frankenstein w pełni identyfikuje swoje dzieło. Uświadamia sobie, że ten potwór może zrujnować zarówno jego życie, jak i życie wielu innych ludzi. Wkrótce po tym uświadomieniu sobie, twórca w pośpiechu wychodzi z pokoju. Co zrobić teraz, gdy to stworzenie żyje i jest gotowe robić, co mu się podoba?

W swoim wykładzie Keenleyside łączy ideę monstrualności z patrzeniem i byciem patrzonym, co łączy z empirycznymi metodami poznawania świata. W czasie, gdy książka ta ukazała się po raz pierwszy w 1818 roku, a więc w okresie, w którym oświecenie i romantyzm kwestionowały relacje nauki i religii, Frankenstein Shelley podważał koncepcje człowieczeństwa. Zgodnie z ówczesnymi przekonaniami, potwór to taki, który nie ma rozumnej duszy, podczas gdy człowiek jest niczym więcej niż zwierzęciem o określonej formie.

Dr Frankenstein i jego stwór. Movieland Wax Museum w Niagara Falls, Kanada. Image via Flickr user Diego3336.

Dr. Frankenstein i jego stwór. Movieland Wax Museum w Niagara Falls, Kanada. (image via Flickr user Diego3336)

W kontekście tegorocznego Chicago Humanities Festival, potwór widziany przez pryzmat Oświecenia jest spokojnie pozycjonowany poza obiema kategoriami człowieka i zwierzęcia. Nie będąc ani bestią, ani człowiekiem według Systema Naturae (1735) naukowca Carla Linneusza, Frankenstein jest dziś wrzucany do jednego worka ze stworami z czarnej laguny i Carrie jako postać definiująca gatunek horroru. W tym okresie idea potwora burzyła wszelkie kategorie, a także wiedzę empiryczną – po prostu nie pasowała do wysiłków naukowców, by sklasyfikować świat. Rozpatrywanie Frankensteina jako oświeceniowego potwora sugeruje również, że to, co wizualne czy empiryczne, jak wyjaśnia Keenleyside, dostarcza woli porządku i sposobu na klasyfikację istnienia. Potwór, przypomina ona widzom, jest zawsze obiektem, któremu należy się przyjrzeć. W przypadku potwora Shelley, jego oczy, według książki, są nieprzezroczyste – nie przezroczyste jak u człowieka – powodując tym samym relację między tym, co na zewnątrz, a tym, co wewnątrz. Jednak nam, czytelnikom i widzom Frankensteina, dane jest również zajrzeć w głąb umysłu potwora – do jego własnej subiektywności i uświadomienia sobie, że nie jest ani człowiekiem, ani zwierzęciem.

Shelley pisze w rozdziale 12 Frankensteina:

„Na początku zacząłem się cofać, nie mogąc uwierzyć, że to ja właśnie odbijam się w lustrze; a kiedy stałem się w pełni przekonany, że w rzeczywistości jestem potworem, którym jestem, ogarnęło mnie najcięższe uczucie przygnębienia i umartwienia. Niestety! Jeszcze nie do końca znałem śmiertelne skutki tej nieszczęsnej deformacji.”

Pozwolono nam zajrzeć w traumę, jaką przeżywa potwór, nadając jego podobieństwu ludzką jakość. On nieustannie pyta, kim był wcześniej i czym był.

Keenleyside poszedł dalej, aby wyjaśnić sposób, w jaki Shelley tematyzuje opozycję między widzeniem ciał a odczuwaniem lub słyszeniem słów. Tekst staje się abstrakcyjnym obrazem pigmentu, i dziwnie relatable jeden w tym. Obawy Shelley dotyczące oświeceniowych ideałów oraz mariaż oświeceniowej filozofii z romantyczną poezją w jej tekście, ostatecznie prowadzą nas z powrotem do głównego pytania, jakie zadaje Frankenstein: Czy Frankenstein jest stworzeniem czy stwórcą? Czy są oni sobowtórami siebie nawzajem? Frankenstein oscyluje między byciem postacią podobną do Boga, Adama lub Szatana – a może wszystkimi trzema naraz. Ale kim, lub czym, jest potwór i kim jest lustro odbijające go z powrotem do czytelnika i widza?

Francisco de Goya, "Sen rozumu rodzi potwory" (TK YEAR). Image via NicoholasSpyer.com

Francisco de Goya, „The Sleeper of Reason Brings Forth Monsters” (1796-97). (obraz przez NicoholasSpyer.com)

Przed zakończeniem Keenleyside omówiła jeden z najsłynniejszych obrazów tego okresu, Goya „El sueño de la razón produce monstrous” (1796-97), w którym mężczyzna, pochylony nad drzemką, jest otoczony przez osiem złowieszczych sów, rysia, który wydaje się być w stanie widzieć przez ciemność, i cienistego czarnego kota. Goya uchwycił w tym obrazie narastający niepokój związany z oświeceniem i jego dążeniem do skwantyfikowania całej ludzkiej wiedzy. Trzeba być czujnym, aby rozum, zdaje się mówić, kontynuował walkę z nieludzkim światem w nas.

Kilka dekad później, Frankenstein będzie kontynuował sondowanie niedociągnięć Oświecenia, tworząc ohydną twarz naszej potwornej wyobraźni, która pochodzi od ludzkiego twórcy, a nie od zewnętrznej siły natury. Zarówno dzieło Goi, jak i powieść Shelley sugerują, że oświeceniowa fiksacja na świecie zewnętrznym była niekompletna, skrywając ciemność głęboko w środku. Minęło kolejne stulecie, zanim ludzie zaczęli w końcu rozumieć irracjonalne aspekty ludzkiej świadomości przez pryzmat psychologii, ale w tym mrocznym okresie, zanim Freud dokonał kwantyfikacji potworów, wiele fantastycznych stworzeń nadal przemierzało niezbadane wewnętrzne rejony ludzkości. Ludzie zdawali się niechętnie akceptować fakt, że potwory były bardziej znajome, niż chcieli wierzyć.

„Frankeinstein” odbył się w sobotę 9 listopada w godzinach 3-4 po południu w Teatrze Claudii Cassidy w Chicago Cultural Center (77 W Washington) w ramach tegorocznego Chicago Humanities Festival (13 października & 20; 1-10 listopada).

Wspieraj Hyperallergic

Jako że społeczności artystyczne na całym świecie doświadczają czasu wyzwań i zmian, dostępne, niezależne raportowanie tych wydarzeń jest ważniejsze niż kiedykolwiek.

Proszę rozważyć wsparcie naszego dziennikarstwa i pomóc utrzymać nasze niezależne raportowanie za darmo i dostępne dla wszystkich.

Zostań członkiem

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.