To nie jest roślina. To krzew.
A teraz Mike, rolnik z Perris – tuż obok Corony – rozsiewa nawóz, aby pod koniec maja móc zbierać te owoce.
Wszystkie prace wykonuje sam, od sadzenia, przez przycinanie, po zbiory.
„Kalifornia to doskonałe miejsce do uprawy Boysenberries. Lubią trochę chłodniejszą pogodę i robi się tu trochę cieplej, ale jedną z naszych zalet jest to, że jest bardzo sucho”, powiedział Mike.
Kalifornia była kiedyś zakorzeniona w tysiącach akrów krzewów Boysen, ale dziś te 200 na trzech akrach Mike’a to jedne z niewielu, które pozostały.
Mike może powiedzieć, że to był prawdziwy spadek dla jagody, która została faktycznie opracowana w SoCal – w Anaheim w latach 20. przez Rudolpha Boysena. Duży owoc związany z jeżyną stał się natychmiastowym klasykiem. Tak bardzo, że małe stoisko owocowe off Highway 39 sprzedaży Boysens zamienił się w nowoczesne dni Knott’s Berry Farm.
„Można je kupić świeże od stoiska, ale jeśli nie masz ich rosnących w pobliżu, a następnie nie zamierzasz mieć tej opcji. Dlatego też nie widuje się tak wielu owoców Boysenberry, jak kiedyś”, powiedział Mike.
Dlaczego więc ta niegdyś owocowa jagoda prawie wyginęła? Cóż, owoce Boysenberry są temperamentne.
Boysenberry wymagają fachowego zielonego kciuka i czasu – dużo czasu. Owoce rosną tylko na tej części krzewu, która wyrosła z zeszłego roku. Po odczekaniu, przycięciu i wykopaniu, zebrane jagody mają okres przydatności do spożycia wynoszący około trzech dni.
„Oznacza to, że nie zobaczysz ich w sklepach spożywczych, ponieważ w rzeczywistości zepsują się, zanim będziesz mógł je dostać do sklepu. Znajdziesz je na rynku rolnika czasami, ponieważ rolnicy mogą dostać je w ciągu dnia lub dwóch. Ale w większości przypadków bardzo trudno jest je dostać”, powiedział Mike.
Dlatego Mike i jego żona produkują szynki i syropy – większość działalności Boysenberry, która przetrwała.
I choć to ciężka praca, aby wydać owoce tej pracy, dla tych, którzy nadal uprawiają ten kalifornijski klasyk, jest to praca z miłości.