Praca misyjna: Jak to wygląda dzisiaj?

Zanim powstał Kościół, istniała misja.

„Idźcie więc i czyńcie uczniami wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, ucząc je zachowywać wszystko, co wam przykazałem” – polecił Pan Jezus apostołom tuż przed swoim wniebowstąpieniem (Mt 28, 19-20).

Pierwsi chrześcijanie poważnie potraktowali polecenie Pana. Apostołowie głosili Ewangelię w całej Europie, na Bliskim Wschodzie, w Azji Mniejszej i w Indiach, a większość z nich poniosła śmierć męczeńską. Św. Paweł podróżował po całym świecie grecko-rzymskim, aby głosić Chrystusa ukrzyżowanego, dopóki i on nie został ścięty w Rzymie.

W ciągu następnych dwóch tysiącleci chrześcijańscy misjonarze podążali za przykładem apostołów, dosłownie zanosząc Ewangelię do wszystkich narodów i ewangelizując wszystkich, od rzymskich pogan po rdzennych mieszkańców obu Ameryk.

„Kościół istnieje, aby ewangelizować. Kościół istnieje po to, aby głosić Jezusa. Jeśli tego nie robimy, to nie jesteśmy zdrowym Kościołem” – powiedział Matthew Spizale, dyrektor ds. komunikacji Family Missions Company, prywatnego stowarzyszenia wiernych z siedzibą w Luizjanie.

Nawrócenie Parawarów z południowych Indii przez Franciszka Ksawerego przedstawione jest na XIX-wiecznej kolorowej litografii. Domena publiczna

Wielu kanonizowanych świętych było misjonarzami. Święty Franciszek Ksawery, wielki jezuicki misjonarz z XVI wieku, jak się szacuje, nawrócił 30 000 ludzi podczas swoich podróży misyjnych po Azji i Indiach. Był on pierwszym chrześcijańskim misjonarzem, który zapuścił się do Japonii.

„Wielu, wielu ludzi tutaj nie staje się chrześcijanami tylko z jednego powodu: Franciszek Ksawery napisał z Japonii do Ignacego Loyoli, założyciela Jezuitów.

Od ponad 2000 lat misjonarze ewangelizują i są posłuszni wymaganiom Wielkiego Nakazu, często za cenę własnego życia. W Ameryce Północnej, katolicy czczą św. Izaaka Joguesa i jego siedmiu towarzyszy-męczenników, którzy zginęli w połowie XVII wieku niosąc Ewangelię Huronom, Irokezom i Mohawkom. Wychodzę poza moją strefę komfortu i przekraczam jakąś granicę – może to być granica geograficzna, ekonomiczna, językowa lub jakaś kombinacja – i ryzykuję osobiste spotkanie z cierpiącym nieznajomym”, powiedział Donald R. McCrabb, dyrektor wykonawczy Stowarzyszenia Misji Katolickich Stanów Zjednoczonych.

Katoliccy misjonarze – duchowni, zakonnicy i świeccy – są nadal aktywni na całym świecie. Księża misjonarze nadzorują wiejskie parafie i zanoszą Eucharystię do odległych wiosek. Świeccy misjonarze prowadzą lekcje katechizmu i zapewniają opiekę medyczną. Siostry zakonne prowadzą szkoły katolickie i pełnią dzieła miłosierdzia. To tylko kilka migawek z tego, co robią dzisiejsi misjonarze.

„Jadąc do innego kraju, nasi misjonarze są dla tamtejszych ludzi świadkami większego Kościoła. Przywożą również do domu historie tych ludzi i doświadczenia, które przeżyli, uczą się, jak Bóg objawił się w ich życiu i ponownie ożywiają Kościół tutaj w Stanach Zjednoczonych, kiedy wracają”, powiedziała Janice England, dyrektor programowy Świeckich Pomocników Misyjnych.

Niezależnie od miejsca, w którym się znajdują, czy rodzaju pracy apostolskiej, w którą są zaangażowani, misjonarze szukają ewangelizacji przede wszystkim poprzez przykład swojego życia, starając się być autentycznymi świadkami Ewangelii.

„Jeśli ludzie widzą w tobie nadzieję”, powiedział Spizale, „wtedy Bóg działa przez nich, aby zakończyć cykl ewangelizacji, w którym ty otwierasz swoje życie i twoje życie jest tak połączone z Chrystusem, że nikt nie może zobaczyć, co robisz i nie dostrzec, że jest to coś związanego z Jezusem.”

Miłość bliźniego wykracza poza granice i demografię. Zdjęcie kurtuazyjne

Niezrozumienie pracy misyjnej

Słowo misjonarz często przywołuje ikoniczny obraz księdza podróżującego do odległego kraju, głoszącego Ewangelię tubylcom, pozyskującego ich swoim przykładem i słowem Bożym, chrzczącego nawróconych i służącego swojej trzodzie, pokonując przy tym różne trudności.

Ten popularny obraz pochodzi z czasów, gdy katoliccy misjonarze towarzyszyli europejskim żeglarzom podczas Wieku Eksploracji pod koniec XV i w XVI wieku.

„Rozkwit misji w tym tradycyjnym obrazie jest przekazaniem Kościoła tubylcom, gdzie to oni zajmują się katechizacją, organizacją Kościoła i to oni stają się księżmi i biskupami”, powiedział McCrabb z United States Catholic Mission Association, organizacji, która wspiera rodzime i międzynarodowe grupy misyjne z siedzibą w USA.

Ten romantyczny ideał misjonarza wydaje się napędzać Johna Chau, 26-letniego Amerykanina, który został zabity w listopadzie ubiegłego roku podczas próby skontaktowania się z odległym plemieniem na wyspie North Sentinel na Oceanie Indyjskim.

Chau, ewangeliczny chrześcijanin, który był samozwańczym odkrywcą, miał podobno długo marzył o przyniesieniu Ewangelii do ludzi z North Sentinelese, którzy nie witają obcych i byli znani z tego, że strzelali strzałami i włóczniami do każdego, kto zbliżył się do ich wyspy.

Śmierć Chau’a wywołała znaczną uwagę mediów i debaty w kręgach chrześcijańskich na temat jego roztropności i podejścia, którego użył, aby skontaktować się z plemieniem, które rząd Indii umieścił poza zasięgiem odwiedzających.

„Chciałbym wiedzieć, czy byli katoliccy lub protestanccy misjonarze w tym obszarze, którzy próbowali znaleźć tylne drzwi do zaprzyjaźnienia się (z North Sentinelese). To jest zazwyczaj pierwsza rzecz, którą robimy”, powiedział ojciec Kevin Hanlon z Maryknoll Fathers and Brothers.

W niektórych świeckich mediach, sama natura pracy misyjnej została zakwestionowana, z Chau napiętnowanym jako stereotypowy zagraniczny misjonarz, który ma imperialistyczne projekty, aby zniszczyć lokalne kultury i tradycje. To wyobrażenie misjonarza ma głębokie korzenie w sposobie prowadzenia pracy misyjnej w XIX wieku, kiedy rodząca się industrializacja na Zachodzie wywołała falę globalizacji naznaczoną kolonizacją.

McCrabb

„Ta era zakończyła się wraz z powstaniem niezależnych państw narodowych, a misjonarze byli wtedy postrzegani jako agenci kultury zachodniej, która zakończyła się zniszczeniem lokalnych kultur”, powiedział McCrabb.

„Istnieje wiele nieporozumień dotyczących pracy misyjnej. Oczywiście zdarzali się misjonarze, którzy mieli mentalność kolonialną, ale tak naprawdę ideałem misjonarza jest głoszenie Ewangelii. Nie jesteście posłani, aby upodobnić ludzi do ludzi Zachodu” – powiedział ksiądz Hanlon w wywiadzie dla Our Sunday Visitor.

Poprzedni misjonarze, w tym św. Franciszek Ksawery, podkreślali potrzebę nauczenia się miejscowego języka, kultury i zwyczajów. Praktyki i tradycje, które nie są sprzeczne z Ewangelią lub naukami moralnymi Kościoła, powinny być szanowane.

„Musisz poświęcić czas, aby dowiedzieć się, jak wygląda życie tych ludzi”, powiedział McCrabb. „Oni mogą nie wiedzieć, co to jest telefon lub telewizor. Cały rytm ich dnia może być uzależniony od czegoś innego niż zegar.”

Widzieć Chrystusa w innych, być Chrystusem dla innych

W nowoczesnym świecie, który ma natychmiastową komunikację, szybkie podróże i zacieranie się rynków i kultury, Kościół próbuje dowiedzieć się dokładnie, jak wygląda praca misyjna w tym kontekście, powiedział McCrabb.

„Dzisiaj misja jest mniej o miejscu, a bardziej o ludziach”, powiedział McCrabb. „Czego potrzebują ludzie? Mówimy o wiele więcej o 'byciu z’ niż o 'robieniu dla’. Jako dzisiejszy misjonarz stajesz się członkiem społeczności. Nie przychodzisz tu, aby coś komuś narzucić. Przychodzisz, aby być z ludźmi, aby zrozumieć, jakie są ich nadzieje i marzenia.”

Wydaje się, że istnieje również napięcie pomiędzy wymaganiami Wielkiej Komisji a zwiększonym naciskiem, w Kościele i poza nim, we współczesnym świecie na poszanowanie tradycji religijnych, dialog międzywyznaniowy, lokalne kultury i zwyczaje.

„Myślę, że mamy dużo lepsze wyczucie kultury i tego, jak kultura działa”, powiedział McCrabb. „Niektóre kultury są bardziej zamknięte niż inne. Myślę, że respektowanie tego jest ważnym elementem.”

Ojciec Hanlon powiedział, że misjonarze często mogą służyć jako pomost pomiędzy narodami, wprowadzając ludzi w niektóre rzeczy współczesnego świata, pozwalając im jednocześnie zachować ich własną kulturę.”

„I to jest dobra rzecz, ponieważ prędzej czy później, bez ich zgody, zachodnia kultura wejdzie”, powiedział ojciec Hanlon.

Ojciec Chris Saenz, ksiądz misjonarz z Columban Fathers, który niedawno wrócił do Stanów Zjednoczonych po 17 latach spędzonych w Chile, powiedział OSV, że misjonarz może „zmniejszyć przepaść między ludźmi”.”

„Największą rzeczą, jaką pamiętam z pracy z ludźmi w Chile, było to, że kiedy opuszczałem tamte tereny, ludzie w zasadzie mówili to samo: 'Ojcze, gdziekolwiek pojedziesz, powiedz im o nas, niech wiedzą, kim jesteśmy'”, powiedział ojciec Saenz.

Z perspektywy świeckiej lub ateistycznej, pomysł pracy misyjnej za granicą może być absurdalny, a nawet śmieszny. Ale dla katolików zaangażowanych w tę pracę, bycie na misji jest czymś, do czego Chrystus szczególnie ich wzywa.

Spizale

„To jest wbrew pozorom”, powiedział Spizale z Family Missions Company. „Jedynym sposobem, w jaki można zrozumieć tego rodzaju pragnienie, jest założenie, że to, co Jezus powiedział, było prawdą, że jest tym, kim był, a mandat do głoszenia Go, Wielki Nakaz, jest prawdziwy.”

Jeśli chodzi o sposób ewangelizacji na misjach zagranicznych, Spizale dodał, że ewangelizacja „nigdy nie powinna być oddzielona od przyjaźni.”

„Chcemy być przyjaciółmi tak bardzo, jak to możliwe i rozwijać relacje z ludźmi”, powiedział Spizale. „Następnie, żyjesz z nimi chrześcijańskim świadectwem, będąc otwartym na to kim jesteś i pozwalasz tej relacji się rozwijać.”

England, z Lay Mission Helpers, która zapewnia szkolenie i wsparcie dla świeckich katolików, którzy służą trzy lata w diecezjach misyjnych na całym świecie, powiedziała OSV, że ważne jest, aby misjonarze pamiętali, że Bóg „już istnieje tam, gdzie idziemy.”Przynosimy nasze doświadczenie Boga i Jezusa, dajemy temu świadectwo, a z kolei jesteśmy świadkami przez ludzi, z którymi pracujemy i którym służymy”, powiedział England.

Ojciec Saenz powiedział, że jednym z pierwszych wyzwań dla misjonarza jest nauczenie się niuansów lokalnego języka i unikanie nieporozumień.

„Kiedy wkraczasz w jakąś kulturę, jest tam historia i tradycje, o których nie masz pojęcia. Ludzie nie mówią ci o nich od razu” – powiedział OSV ojciec Saenz. „To tak, jakbyś wszedł do kina w środku filmu i nie znał reszty historii, tak jak wszyscy inni.”

Sukcesywni misjonarze, dodał ojciec Saenz, rozumieją, że ewangelizacja jest ulicą dwukierunkową. Współistnieją pokojowo z lokalnymi społecznościami, świadomi, że Bóg był tam przed ich przybyciem i pozostanie po ich powrocie do domu.

„Staracie się żyć, najlepiej jak potraficie, wartościami Jezusa Chrystusa, szczególnie tymi, które są zawarte w błogosławieństwach” – powiedział ojciec Saenz. „To są uniwersalne przekonania. Spotykasz się z ludźmi w tym punkcie. Traktujecie się wzajemnie z szacunkiem. Jeśli zobaczą, że jesteś osobą, która jest tam, aby pomóc, a nie narzucać, nie zastępować, nie przejmować, z czasem to zobaczą i zaakceptują.”

Przesłanie na Światowy Dzień Misyjny

Papież Franciszek wygłasza homilię, gdy prowadzi czuwanie modlitewne otwierające miesiąc poświęcony misjonarzom, w Bazylice Świętego Piotra w Watykanie 1 października. CNS photo via Paul Haring

W październiku każdego roku Kościół obchodzi Światowy Miesiąc Misyjny, skupiony wokół Światowego Dnia Misyjnego, który przypada w przedostatnią niedzielę miesiąca. Tegoroczny temat brzmi: „Ochrzczeni i posłani: Kościół Chrystusa na misji w świecie”. W orędziu na Światowy Dzień Misyjny 2019 papież Franciszek „poprosił, aby cały Kościół ożywił swoją świadomość misyjną i zaangażowanie”, wzywając wszystkich wiernych do odpowiedzi na wezwanie do uczniostwa misyjnego w ich własnym życiu:

„Ten mandat misyjny dotyka nas osobiście: Ja jestem misją, zawsze; ty jesteś misją, zawsze; każdy ochrzczony mężczyzna i każda ochrzczona kobieta są misją. Ludzie zakochani nigdy nie stoją w miejscu: wychodzą z siebie; są przyciągani i przyciągają innych; dają siebie innym i budują relacje, które są życiodajne. Jeśli chodzi o miłość Boga, nikt nie jest bezużyteczny czy nieistotny. Każdy z nas jest misją dla świata, ponieważ każdy z nas jest owocem Bożej miłości. Nawet jeśli rodzice mogą zdradzić swoją miłość przez kłamstwo, nienawiść i niewierność, Bóg nigdy nie odbiera swojego daru życia. Od wieczności przeznaczył każde ze swoich dzieci do udziału w swoim Boskim i wiecznym życiu (por. Ef 1, 3-6).”

Powołanie do służby ponad granicami

Katolicka praca misyjna jest powołaniem wielopłaszczyznowym, które w Stanach Zjednoczonych obejmuje ogromną, różnorodną wspólnotę misjonarzy, którymi są kapłani, osoby zakonne i świeccy w różnym wieku, zaangażowani w wiele różnych przedsięwzięć duszpasterskich i humanitarnych. Są oni wspierani przez wspólnoty parafialne, diecezje i organizacje, które modlą się, ofiarowują pieniądze i środki oraz podnoszą świadomość na temat misji.

„Jest wiele osób z doświadczeniem misyjnym”, powiedział McCrabb.

Wśród swoich zadań jako misjonarz, Ojciec Hanlon prowadził zajęcia z Pisma Świętego w żeńskim college’u w Japonii i mieszkał w biednej dzielnicy Mexico City, gdzie pomagał budować wspólnotę katolicką w roli duszpasterza.

„Staraliśmy się żyć tak prosto jak ludzie”, powiedział Ojciec Hanlon. „Przy domu był otwarty kanał ściekowy. Mieliśmy błoto na ulicach, kiedy padało, ale mieliśmy też większe poczucie wspólnoty w biedniejszej dzielnicy, gdzie domy są mniejsze, drzwi są otwarte i wszyscy się znają.”

Misjonarze niosą radość Ewangelii tym, których spotykają. Zdjęcie grzecznościowe

Spizale powiedział, że Family Missions Company ma ponad 350 świeckich misjonarzy w 12 krajach. Ich obowiązki różnią się w zależności od kraju, do którego zostali przydzieleni. W Meksyku misjonarze pomagają księżom parafialnym w niesieniu Komunii Świętej do osób zamkniętych, asystują przy Mszy Świętej i prowadzą studia biblijne.

„Gdziekolwiek się udajemy, rozmawiamy z biskupem na danym terenie i prosimy o pozwolenie na przyjazd,” powiedział Spizale. „Mówimy miejscowemu ordynariuszowi, że naszym pragnieniem jest głoszenie Ewangelii i służba ubogim, a jeśli jest sposób, aby to robić w ich diecezji, znajdźmy sposób, aby pracować nad tym zadaniem.”

Świeccy misjonarze wysyłani przez Lay Mission-Helpers są nauczycielami, technikami, administratorami i personelem duchownym, którzy wspomagają istniejące struktury diecezjalne w krajach takich jak Ekwador, Ghana, Uganda i Papua Nowa Gwinea. Misjonarze to młodzi samotni dorośli, małżeństwa z dziećmi i emeryci.

„Powołanie do misji przychodzi do ludzi w bardzo różnych momentach ich życia”, powiedział England. „Zdecydowanie muszą być przepełnieni wiarą, mieć powołanie do służby poza naszymi własnymi granicami, elastyczni i otwarci na rzeczy różne od tego, co znają.”

Lay Mission-Helpers miała misjonarzy w Kamerunie, aż rosnąca niestabilność polityczna skłoniła organizację do wycofania swoich misjonarzy z tego kraju około rok temu.

Opieka nad chorymi i umierającymi jest częścią roli misjonarza. Zdjęcie uprzejmości

Katolickim misjonarzom w regionach ogarniętych wojną i niestabilnych politycznie w najnowszej historii grożono przemocą, nękano, napadano, porywano i zabijano.

W 1980 roku cztery amerykańskie misjonarki katolickie – trzy siostry Maryknoll i kobieta świecka – zostały zgwałcone i zamordowane przez członków Gwardii Narodowej Salwadoru. W 1981 r. Ojciec Stanley Francis Rother, ksiądz z archidiecezji Oklahoma City, został zabity podczas służby w Gwatemali. Został beatyfikowany we wrześniu 2017 roku, a jego sprawa o kanonizację jest w toku.

Siostra Dorothy Stang, siostra Notre Dame de Namur, która została poproszona przez przywódców Kościoła w Brazylii, aby służyć rdzennej ludności w tym kraju, została tam zabita w 2005 roku za swoją pracę w walce o prawa własności i ziemi robotników wiejskich i chłopów.

W listopadzie ubiegłego roku trzech misjonarzy klariańskich zostało uprowadzonych w Kamerunie i przetrzymywanych w niewoli przez kilka dni, zanim zostali uwolnieni. Ich wstrząsające doświadczenie podkreśliło niebezpieczeństwa i niestabilne warunki, które misjonarze w niektórych regionach często muszą pokonywać pracując na rzecz budowania Kościoła.

Uznając ryzyko związane z byciem misjonarzem, England podkreśliła, że przemoc może zdarzyć się wszędzie.

„Nigdzie na świecie nie jest całkowicie bezpiecznie”, powiedziała.

„Misja ma Kościół”

Misja Boga, aby odkupić społeczeństwo, powiedział McCrabb, ma swoje początki w Starym Testamencie, na długo przed Wcieleniem.

„W pewnym sensie, misja faktycznie poprzedza Jezusa”, powiedział McCrabb, który dodał, że „to nie jest tak, że Kościół ma misję, misja ma Kościół.”

Jak wyjaśnił papież św. Jana Pawła II w jego encyklice Redemptoris Missio z 1990 roku („O stałej aktualności misyjnego mandatu Kościoła”), praca misyjna jest jedną, ale złożoną rzeczywistością, która obejmuje dialog międzyreligijny, autentyczne świadectwo chrześcijańskie, inkulturację, sprawiedliwość, pojednanie i uznanie godności każdej istoty ludzkiej.

„Obowiązek misyjny, jak go opisał Jan Paweł II, jest największym, najświętszym obowiązkiem Kościoła” – powiedział Spizale, który zauważył, że papież Franciszek wezwał Kościół do posiadania ducha misyjnego w wychodzeniu na peryferie społeczeństwa i docieraniu do zapomnianych, pominiętych i wyrzuconych.

„Myślę, że można łatwo postawić sprawę, na podstawie Ewangelii, pism kościelnych, tego, co powiedzieli papieże, że misja jest podstawową funkcją Kościoła i jest ważna teraz, jak zawsze”, powiedział Spizale. „Mamy inne sposoby, aby to robić, niż robiliśmy to wcześniej. Współczesny świat stawia wiele nowych wyzwań, ale zasadnicza funkcja jest koniecznością.”

Brian Fraga jest redaktorem pomocniczym w Our Sunday Visitor.

Praca misyjna w trudnych miejscach

Łatwo jest odgadnąć Johna Chau, 26-letniego amerykańskiego protestanta i samozwańczego odkrywcę i misjonarza, który zginął w listopadzie ubiegłego roku, próbując skontaktować się z odległym plemieniem na wyspie North Sentinel.

John Chau @JOHNACHAU via Reuters

Chau mógł być nierozważny, a nawet lekkomyślny, przekonując kilku lokalnych rybaków, aby zabrali go na wyspę, gdzie członkowie plemienia są znani z tego, że strzelają strzałami i ciskają włóczniami w postronnych, którzy zapuszczają się zbyt blisko jej brzegów.

Również, Chau złamał prawo, kiedy postawił stopę na tej wyspie, którą rząd indyjski umieścił poza granicami z powodu wrogości plemienia do świata zewnętrznego, jak również możliwości, że może im brakować odporności potrzebnej do walki z nowoczesnymi chorobami.

„Bylibyśmy z pewnością bardziej skrupulatni w lekceważeniu tego prawa, ponieważ byłoby to lekceważenie dobra tamtejszych ludzi”, powiedział Matthew Spizale z Family Missions Company.

Niezależnie od tego, co ktoś myśli o podejściu Chau, jego historia podkreśla napięcie między wymaganiami Wielkiej Komisji a różnymi zmiennymi współczesnego świata, które muszą być brane pod uwagę.

Jak misjonarz ewangelizuje regiony, które są wrogo nastawione do niego lub do Ewangelii, albo jak radzi sobie z rządem, który uczynił pewne obszary niedostępnymi lub pozwolił mu na wjazd do kraju w celach humanitarnych pod warunkiem, że nie będzie głosił o Jezusie? Misjonarze na miejscu muszą poruszać się wśród szczególnych czynników społecznych, politycznych, prawnych i kulturowych w danym miejscu.

„Trudne sytuacje muszą być analizowane w ich własnym kontekście i z wielką uwagą”, powiedział Spizale. „Nawet w kampusie college’u w USA, możesz iść do bractwa i powiedzą, że nie chcą cię tam. Robisz krok do tyłu i ponownie oceniasz, co robić. Może to być modlitwa do Boga, aby dał ci sposób na dotarcie do tych ludzi.

„Jedyną uniwersalną wskazówką jest modlitwa, proszenie Ducha Świętego, który jest głównym czynnikiem ewangelizacji, aby otworzył ci drzwi” – dodał Spizale.

Ojciec Chris Saenz, ksiądz misjonarz Ojców Kolumbanów, który spędził 17 lat w Chile, powiedział, że może odnieść się do młodzieńczego idealizmu Chau.

„Teraz, jako bardziej doświadczony weteran, patrzę wstecz i mówię sobie: 'Cóż, jest inny sposób, aby to zrobić'”, powiedział ojciec Saenz. „I musisz rozważyć swój wpływ na ludzi. Jeśli moja obecność, nawet jeśli chcę pomóc i zrobić coś dobrego, zdziesiątkuje ich, to może muszę to jeszcze raz przemyśleć.”

Ojciec Kevin Hanlon z Zakonu Ojców i Braci Maryknoll powiedział, że misjonarze zazwyczaj najpierw próbują zaprzyjaźnić się z lokalnymi społecznościami, albo poprzez bezpośredni kontakt, albo poprzez bardziej pośrednią komunikację tylnymi kanałami.

„Na przykład, w Afryce, może być miasto, które jest animistyczne lub niechrześcijańskie i nie chcą tam misjonarzy,” powiedział ojciec Hanlon. „Możesz się z nimi przywitać, utrzymywać kontakt, a w końcu pojawi się coś, co pozwoli na pozytywną interakcję pomiędzy członkiem kościoła a osobą w tym mieście. Zostaje wysłane zaproszenie i wtedy się wyjeżdża.”

Czy podobał Ci się ten artykuł? Subskrybuj teraz.
Wysyłaj do nas opinie na adres [email protected]

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.