Mimicking Mowgli: A Visit To 'The Jungle Book’ Forest In India

Kiedy Disney’s The Jungle Book wydał w Indiach 8 kwietnia, szukałem Shere Khana o szóstej rano i tłukłem łuski ryżu z kobietą z plemienia Gondi, przykucając jak łapacz baseballu w 90-stopniowym upale. O zachodzie słońca.

Nie wiem tak naprawdę, jak udało mi się ściągnąć tę podróż, bo wszystko działo się tak szybko. Ale gdyby moje dwie córki mogły mnie teraz zobaczyć, rzuciłyby swoje urządzenia i chciałyby kliknąć tutaj na glinianych podłogach willi człowieka-kuby. Życie jak Mowgli, nawet przez chwilę, byłoby niezapomniane.

Są freakami Disneya, więc mogą docenić ten rodzaj doświadczenia. Nie są typem, który co roku chodzi do parków Disneya w czapkach Goofy’ego i kolekcjonuje piny. Moje dochody nie są na tyle wysokie, by pielgrzymki rodzinne do Orlando stały się coroczną rzeczą, jak w przypadku niektórych z ich znajomych. Ale filmów Disneya nie przegapiamy! Księga dżungli jest jednym z ich ulubionych. Życie?

Gdyby tylko…

Surekah, pani domu, pokazałaby im jak zmielić ziarna soczewicy — i jednocześnie poćwiczyć przedramiona. Ona wali w brązowy ryż tym młotkiem wielkości kija baseballowego i równie ciężkim. Kto w ogóle potrzebuje tego szalonego treningu piloxingowego? Dajcie mi ryż i Louisville Slugger na 20 minut, żeby uzyskać pompę w ramionach i mięśniach. Dziesięcioletni chłopiec Surekah, Vikram, daje czadu. Jest w wieku mojej najmłodszej córki, tylko wygląda młodziej i jest bardziej krępy. The man of the house, Ram, would show them how to protect crops from wild boar.

A young „man cub” from the Gondi tribal village in Pench. Zwiedzający mogą zwiedzić wiejski dom i zobaczyć… jak to jest żyć z byle czym. (Photo by Jackie O. Cruz).

„Śpimy na zewnątrz i odstraszamy ich”, mówi mi przez tłumaczenie i wskazuje na te maleńkie chatki poza polami ryżowymi. Są one zbudowane na solidnych bambusowych tyczkach; domek na drzewie pokryty liśćmi palmowymi.

„A co z robakami? Jak chronisz to pole kukurydzy przed robakami?” pytam zaciekawiony, stojąc kilka stóp od studni wysychającej; kolekcji cegieł, które robią z błota i plam różowych kwiatów mahua używanych do robienia likieru. Mogę odnieść się do ogrodnictwa. Nie lubię robaków. Karczowniki zjadają moją trawę. W zeszłym roku przerodziły się w chrząszcze, które zjadły całą moją czekoladową miętę.

Jego propozycja na walkę ze szkodnikami: krowi mocz. Nie sądził, że to będzie Roundup Ready. Aby dowiedzieć się, jak zbierają krowi mocz, musisz po prostu odbyć podróż i zobaczyć to na własne oczy.

Kierowca, tłumacz i przyrodnik Akash Panchbudhi z Taj Safaris przywiózł mnie tam jeepem. Nigdy nie mogę zrozumieć jego imienia, więc mówi mi, że jego imię oznacza Niebo. A co oznacza twoje nazwisko? pytam go. Zrozumiałam, że Five Brains. Więc na razie jest Sky Five Brains.

W wiosce są sami Gondi, plemię wspomniane przez Rudyarda Kiplinga, gdy pisał Księgę dżungli w 1894 roku. Jest to największe plemię w środkowych Indiach i jest tak blisko ludzi Mowgliego, jak tylko się da. Mieszkali w sercu lasu Pench w stanie Madhya Pradesh do lat 80-tych XX wieku. Wtedy to wszystkie plemiona zostały usunięte w następstwie ustawy o ochronie przyrody z 1972 roku, która miała również na celu uniknięcie konfrontacji człowiek-tygrys w lesie.

Indie są wielkie w kwestii zachowania tygrysów. Istnieje tylko około 3,500 z nich na świecie i około 3,000 są w Indiach. W 1970 roku, trzy lata po tym, jak Walt Disney Studios wydał animowaną Księgę Dżungli, w Indiach było tylko 1 700 tygrysów. Było ich około 40 000, kiedy książka Kiplinga została opublikowana.

Indyjskie programy ochrony i jej naleganie, aby plemiona były zaangażowane w przemysł w ten czy inny sposób, doprowadziło do mniejszego kłusownictwa. Populacja tygrysów rzeczywiście rośnie.

„Nie mogę zabrać cię dalej do wioski”, mówi mi Five Brains. Droga jest gruntowa, wąska i pagórkowata. „Załatwiłem taksówkę”, mówi, ubrany w zwykłą opaleniznę i ciemnobrązowy strój safari.

Wyskakuję ze skórzanych kubełkowych foteli muskularnego pojazdu safari firmy Tata Motors. Można by pomyśleć, że będzie to idealny środek transportu do dowolnego miejsca. Ale kiedy widzę mój nowy zestaw kół, rozumiem, o co mu chodzi. Five Brains jest szczęśliwy, że może mnie zaskoczyć.

Moje nowe koła to kopyta. Dokładnie osiem z nich, przymocowanych do białych nóg dwóch byków ciągnących drewniany wózek. Po kilku dniach w Taj’s Mowgli doświadczenie, zbieram te małe niespodzianki są par dla kursu.

The Gondi wieś jest gwarny i un-wired. Bydło i kilka luźnych kurczaków włóczy się poza domami zbudowanymi z gliny. Dzieci są ciekawskie; kobiety są kolorowe w saris. Mężczyźni są w długich rękawach, nawet w upale, aby chronić przed słońcem. Ich domy są połączone z Indiami liniami energetycznymi, które dostarczają darmowy prąd. W przeciwnym razie, jest to prymitywne życie, może krok lub dwa oddalone od bycia wychowywanym przez wilki.

Kilka stóp dalej, ludzie tańczą wokół do muzyki. To nie jest bollywoodzki pop. Jest rytualna i uroczysta. Kołyszą się, jakby byli naćpani opium. Głównie są to kobiety. I nie mogę się powstrzymać od myśli, że jeśli jestem brytyjskim kupcem i jest rok 1600 i ląduję tu na statku wschodnioindyjskim i widzę to, to jestem jak, Na George’a, wylądowałem na Marsie !

Mogę równie dobrze zobaczyć to samo życie na Navajo pow wow w Arizonie, lub w meksykańskiej wiosce Majów poza utartymi szlakami w Cancun. Ale to nie jest kraj Mowgliego. Nie ma tu śladów pantery i niedźwiedzia, które można znaleźć obok siebie na piasku. Jeśli to jest to, co lubisz, oczywiście… i to jest dokładnie to, co moje dzieci lubią. W rzeczywistości, były w to zanim jeszcze się urodziły.

Dwadzieścia lat temu, kupiłem Złote Książki wydanie Księgi Dżungli Disneya. To było wszystko, ale 24 strony z tym podpisem złoty papier segregator ich; pamiątka z Kalifornii. Zapisałem ją „mojej pierwszej córce”, co było dziwne, ponieważ w tamtym czasie nie chodziłem na randki, nie byłem żonaty, ani nie miałem bzika na punkcie dzieci. Pięć lat później przyszła na świat moja pierwsza córka. To była dziewczyna.

Jak większość Amerykanów, obie moje dziewczyny dorastały na Disneya. Ale Mowgli pozostawił ślad na rozwoju mojej pierwszej córki. Oglądała ten film codziennie przez pewien okres w jej wczesnych latach. Przysięgam, że nauczyła się dąsać, oglądając Mowgliego. Mogę to sobie wyobrazić: idzie, w dół korytarza, z nisko opuszczoną głową za to, że nie dostała swojej drogi, kopiąc wyimaginowany liść na dywanie zmierzającym do sypialni czterolatki wyposażonej w wypchanego Baloo.

Dokładnie 102 lata temu Kipling stworzył Mowgliego, mieszkając w Vermont, zaledwie cztery godziny od swojego domu. To około 7500 mil bliżej niej niż indyjskie dżungle, w których Kipling umieścił Mowgliego prawdziwą indyjską dżunglę znaną obecnie jako lasy narodowe Kanha i Pench. To kawał drogi od domu.

Miejscowi nazywają to Krajem Kiplinga z powodu Księgi dżungli, historii, którą większość Amerykanów będzie kojarzyć z filmami Disneya niż ze stuletnią kolekcją opowiadań. Zarówno Disney jak i Kipling wykorzystali swoją poetycką licencję w opisie życia tam.

Baloo w języku hindi oznacza niedźwiedzia. W najnowszym filmie, Baloo jest grizzly. Baloo jest niedźwiedziem leniwcem. W Indiach nie ma grizzlies. Haithi oznacza słonia. Ale słonie nie zamieszkują tych terenów od XVII wieku. I jak „Baloo”, jednostka pachyderm pułkownika Haithi może być częścią prawdziwego patrolu dżungli świata, który monitoruje młode tygrysa, ale nie będą śpiewać i tańczyć dla Ciebie.

W marcu usłyszałem, że największy operator hotelowy w Indiach, Taj Hotels Resorts & Palaces’ maleńki pododdział, Taj Safaris, myślał o stworzeniu tego niszowego doświadczenia podróży o nazwie Mowgli’s Trail. Reklamował się w tym tygodniu dla Hindusów – z pobytami od dwóch do pięciu nocy zaprojektowanymi, aby dać ludziom ich wypełnienie świata Mowgliego. Zapytałem, czy mógłbym być ich amerykańskim pilotem testowym, zanim Disney wypuści ten film tutaj. Mój entuzjazm przekonał ich, by pozwolili mi rzucić okiem, mimo że film jeszcze nie wystartował. Nigdy nie pakowałem bagażu tak szybko.

Potrzeba pięciu godzin, aby dostać się do obozu namiotowego Taj Banjaar Tola z Nagpur w Madhya Pradesh, najbliższego miasta z lotniskiem. Ten luksusowy domek z 18 namiotami położony jest wzdłuż rzeki Banjar, w pobliżu wioski plemiennej Baiga, która również przeniosła się z lasu około 20 lat temu. Jest to środek niczego, tuż obok lasu Kanha o powierzchni 940 km kwadratowych. I podobnie jak w Pench, jest tam goręcej niż w nowej miłości w południowym słońcu.

„Wszystko tutaj wygląda tak samo, ponieważ… wszyscy jesteśmy równi w oczach tygrysa”, mówi mi kierownik lodge Neel Gogate po tym, jak jego personel przywitał mnie tym, co nazywam Taj „podwójną falą”. Są tak szczęśliwi, że cię widzą, że machają obiema rękami. Jeden facet trzyma tacę z wodą z limonką. Jego obecność staje się zszywką na każdym safari powracającym do obozu.

Gogate jest wysokim czarodziejem ubranym w biel i opaleniznę. Jemy indyjskie jedzenie na lunch, zanim przedstawi mnie ich głównemu przyrodnikowi, Narze Rangaswamy. Chwali się, że Banjaar jest przyjazny dla ziemi, dopóki Nara nie dotrze tam z mapami miejsc, w które mnie zabiera. „Gdybyśmy musieli to wszystko rozebrać, moglibyśmy to zrobić i nikt by nie wiedział, że tu jesteśmy” – mówi Gogate. Ale on nie jest głupi. On wie, że ludzie nie są tutaj dla żywności organicznej.

Tańce z okazji hinduskiego Nowego Roku wewnątrz plemiennej wioski. (Photo by Jackie O. Cruz)

Dla doświadczonych safari goers, Indie jest ich trzeci lub czwarty go-round. Zrobili luksusowe kwatery w Afryce, z których większość była w tym przez 90 lat. Różnią się one w oparciu o lokalizację, duże widoki ssaków, fantazyjne zabiegi spa i bonusową wzmiankę w Travel & Leisure, która daje im buzz. Taj może wisieć z nimi. Są właścicielami The Pierre w Nowym Jorku i Taj Mahal Palace Hotel w Bombaju, aby wymienić tylko kilka. Mają pięciogwiazdkowe usługi w dół pat.

Pojazdy safari Taj’a sprawiają, że jeepy Maruti Suzuki Gypsy King na szlakach w obu parkach wyglądają jak Volkswagen Beatles w salonie Porsche.

Still, ludzie są tutaj dla tygrysa bardziej niż są tutaj dla królewskiego traktowania. A ja jestem amerykańskim Disney’em z powodu Księgi Dżungli. Nie potrzebuję kamerdynerów, peelingów do stóp czy haute cuisine. Jestem tu, aby zobaczyć, czy mogę połączyć to miejsce z miłością mojego dziecka do tej historii i jej bohaterów. Pomyśl o tym jest pójście do Serengeti, aby zobaczyć Simba i Zazu.

Czy Taj może dostarczyć Shere Khan i Baloo? Czy mogą pokazać mi, gdzie Mowgli pochodzi i gdzie poszedł, kiedy opuścił swoją zwierzęcą rodzinę? I czy potrafią to zrobić w sposób, który zapada w pamięć? Mam na myśli, każdy może wyjść w pojeździe safari, zauważyć Baloo i powiedzieć, hej, patrzcie, to Baloo!

Pamiętam mój pierwszy dzień na dysku z Nara. Podjeżdża do bramy w Kanha, jest to około 10 samochodów długich o 05:45. Prosi o mój paszport.

„Przypomnij mi, jaki jest sens paszportu ponownie?” pytam.

„Jesteś na Terytorium Shere Khana i on musi go podstemplować” – żartuje, odchodząc w zieleni safari i błyskając ostrym białym uśmiechem. Miejscowi przewodnicy klepią go czule po ramieniu. Od razu zdaję sobie sprawę, że to właśnie przewodnicy są najważniejsi. Będę przebywał z tym 33-latkiem przez około 8 godzin dziennie przez trzy dni. Jeśli nie ma tej atmosfery, jazda będzie się dłużyć. Wiedziałem, że Nara i ja będziemy się dogadywać, kiedy podczas naszej pierwszej wyprawy samochód się wyłączył i nie mógł go uruchomić.

„Nie masz benzyny?!” mówię.

Opuścił głowę na kierownicę. Zbiornik gazu był pełny. A przecież jechaliśmy cztery godziny w ciężkim pojeździe, który prawdopodobnie uzyskuje 10 mil na galon. To nie jest pełny bak.

„Ken, powiedz kilka mantr” – powiedział w rękawy koszuli. Byliśmy zaparkowani w pełnym słońcu i czułem, jak mój SPF 110 topi się w moich oczach. Znam tylko jedno słowo w hindi. Powtarzam więc „dhanyavad”, co oznacza „dzięki”, trzy razy, waląc jednocześnie w listwy rolkowe.

Odwraca samochód i z uśmiechem spogląda przez ramię. Kontynuowaliśmy nasze poszukiwania dużej zwierzyny.

Nara, główny przyrodnik Taj Safari, podczas przerwy śniadaniowej w Kanha. (Photo by Jackie O. Cruz)

Indie mogą nie być znane z wielkiej zwierzyny, ale to miejsce jest pełne życia. To mieszany worek turystów z Indii, Europy i USA. Dwa jeepy wyglądają na pełne Japończyków.

Na naszym pierwszym dniu safari, wszystkie połączone 8 godzin tego, zauważyliśmy Tabaqui, Shere Khan’s sidekick w opowieści Kiplinga; „Monkey People”, lub szare langury; stado gaur i jeleni sambar. Kierowcy z innych lodgy dzielą się informacjami, gdy mijamy się na zakurzonej drodze. Nie ma Baloo ani Kaa, których można by znaleźć. Nie ma też czarnej pantery, jak twierdzą władze parku. Ale są lamparty, więc teoretycznie jeden może być czarny jak Bagheera.

Z około 30 minut do zamknięcia parku, Nara i jego spotter usłyszeć spotted deer’s wezwanie pomocy. Brzmi ono jak jednozdaniowe szczeknięcie małego psa. Wołanie! Pauza. Wołanie! Potem odzywają się langury. Ich wołanie o pomoc to głośne i powtarzające się „ooomp”. (Scooby dooby dooby. Just kidding.)

A langur monkey leaps across a tree limb in the Kanha National Forest in India. (Photo by Jackie O…. Cruz)

Nara wzbija kurz i przyspiesza w dół innej pobliskiej ścieżki ocienionej przez drzewa sal. Kiedy zatrzymuje pojazd, odwraca się do nas i przykłada palec do ust, wskazując linię horyzontu. Światło słoneczne tworzy na zacienionej ziemi prostokątne pasy. Dwa jelenie przeskakują przez światło, przerażone. Sekundy później zza bambusa wyłania się wielka tygrysica. Spryskuje drzewo, po czym rusza w dół drogi.

Gapimy się na nią. Samotny kot jest trudny do znalezienia. Mieliśmy szczęście, że znaleźliśmy jednego pierwszego dnia.

„Ludzie mają dziwne oczekiwania, jeśli chodzi o dziką przyrodę i to, co mogą znaleźć podczas jazdy”, mówi Trevor Carnaby, właściciel Beat Around the Bush Safaris w Limpopo, RPA. On i ja spotkaliśmy się podczas przejażdżki z Narą kilka dni później. „Swoje wyobrażenia o dzikiej przyrodzie opierają na filmach Disneya i filmach z Youtube. Kiedy to robisz, zaczynasz wierzyć, że dzikie zwierzę może być twoim przyjacielem” – mówi. Właśnie wtedy rozlega się coś, co brzmi jak trzask wystrzału. Długi upadek martwego drzewa rozbija się o otoczenie daleko w oddali.

Tej nocy w Taj’s Banjaar Tola lodge znajduję notatkę napisaną czarnym markerem na liściu soli. Przyszła z prezentem, papierową wersją Księgi dżungli Kiplinga z postaciami Disneya na okładce. Ta jest dla mojej najmłodszej. Ona jest czytelnikiem z dwójki rodzeństwa.

To miły akcent, mówię dyrektorowi Taj Safari przez ostatnie 10 lat, Mriduli Tangirala. Mieszka ona w Delhi, więc rozmawialiśmy przez telefon. Ten cały Szlak Mowgliego to był jej pomysł. Reklamy wyszły w Indiach w tym tygodniu, kiedy uruchomili niszową przygodę safari opartą na książkach. Zrobili podobny hollywoodzki pakiet tematyczny z Taj Lake Palace w mieście Udaipur w Radżastanie. To było coś w stylu Jamesa Bonda. Posiadłość pojawiła się w filmie Octopussy.

Bond nie należy do Indii. Mowgli, Shere Khan, Baloo i stary Baggy należą.

„Czy myślisz, że amerykańskie rodziny chciałyby tu przyjechać?” pyta mnie pod koniec rozmowy.

Umm, tak. I don’t get the sense they’ve fully thought out what they have here.

„Disney’s Jungle Book will reaffirm India as a great place to go to enjoy wildlife. Z całą pewnością zainteresowanie Indiami wzrośnie z powodu filmu” – mówi Vikram Madhok, dyrektor zarządzający w Abercrombie & Kent, który spędził ostatnie 19 lat na sprowadzaniu obcokrajowców do Indii.

Jak wytłumaczyć niespodziankę? To jak ujawnienie magicznej sztuczki. To rujnuje wszystko.

Jeden raz, w 2014 roku, wziąłem czas wolny od podróży służbowej, aby udać się na wędrówkę w Patagonii w Argentynie. Wędrówka na górę w pobliżu jeziora Moreno była tak pełna niespodzianek ze strony firmy trekkingowej, że chciałem o tym napisać, ale nie mogłem wymyślić, jak to zrobić bez ujawniania tego, co uczyniło ją wyjątkową. Był piknik, który pojawił się znikąd po stromej wspinaczce, i kucharz, który się pojawił, a potem ten skrzypek na półce skalnej około 20 stóp dalej, sam, stojąc z lodowcami w oddali i tym niebieskim jeziorem. Była na nim tylko jedna łódź i gdybym miał wystawić rękę, żeby ją zmierzyć, byłaby wielkości mojego paznokcia u palca. Potem musieliśmy zjechać z góry… po linie.

Kiedy pierwsze doświadczenia są pełne fajnych niespodzianek, widoków i pamiętnych ludzi, nie potrzebujesz leczenia spa Ayurveda.

To jest Taj Mowgli Trail w pewnym sensie. Są kolacje w specjalnych miejscach, choć mogę ci powiedzieć, że niektóre kolacje będą dość plemienne, co oznacza, że jesz takie rzeczy jak baranina. Dla dzieci, które nie chcą być Mowglim tak bardzo, są menu na żądanie – pizza, makaron, kurczak i tłuczone ziemniaki.

Dorośli fani Mowgliego dostają się na patrol na słoniach przez las w poszukiwaniu młodych tygrysów, gdy są dostępne. W dżungli znajdują się ruiny świątyń, godzinę drogi stąd, po drugiej stronie głównej bramy Kanha. Śniadanie w obozie słoni Alikatta dostają wszyscy, nawet ci, którzy nie wybierają się na Mowgli Trail. (Tylko słowo przestrogi: spróbuj pójść do łazienki przed wyjazdem.)

Codzienne niespodzianki Taj’s Jungle Book turn-down są słodkie. I came to expect them after the second day.

„We do a lot to catch people off guard. Ale wciąż rozwijamy doświadczenie Mowgliego”, mówi Tangirala. „Jedną z rzeczy, które staramy się robić, jest wyprowadzanie ludzi trochę poza ich strefę komfortu. Jestem kobietą po czterdziestce, mieszkam w mieście. Nie jestem miłośniczką przyrody. Pamiętam, jak dorastałam i jeździłam do mojej babci w Madhya Pradesh. Mieszkała w maleńkiej wiosce bez elektryczności. Pamiętam jak spałam pod gołym niebem w pobliżu lasu, gdzie dookoła było dzikie życie. Wielkie dzikie życie. To jest coś, czego moje dzieci nigdy nie doświadczyły. Mowgli spał na zewnątrz. Ty też będziesz spał na dworze” – mówi.

Jeśli chcesz.

Chociaż każdy może to zrobić. Nie potrzebujesz dodatkowych kosztów Szlaku Mowgliego, aby spędzić noc w „domku na drzewie” w Taj.

Jeśli wycie watahy wilków i okazjonalne małpy przemieszczające się wśród drzew są zbyt przerażające, zawsze pozostaje zwykłe „elegancko urządzone pokoje i łóżka z pościelą z egipskiej bawełny, utkaną z” bla bla bla.

Och, magazyny podróżnicze i ich modelki noszące torby Louis Vuitton w safari chic. Poserzy. Dajcie spokój, ludzie! Chcecie posmakować magii Mowgliego z Indii albo pomysłów na wystrój wnętrz?

Nie liczy się strój, ale szary langur zamknięty w pniu drzewa. Moje dzieci powiedziałyby, że zamienił się w małpią świątynię. Niedaleko, matka langura przytula swoje dziecko. Małpie uszy wyglądają tak ludzko – zauważyłyby. Gdzie jest Król Louie? Jest w Indonezji. Indie nie mają orangutanów.

Wzdłuż zakurzonej drogi w Pench, Sky Five Brains gawędzi w hindi z kierowcą w Gypsy King. Rozumiem jedno słowo — „tygrys”. Iść tam i z powrotem o the spotting gdy I widzieć błękitny piórko the Indiański rolka ptak na the ziemia. Siedząc na gałęzi, ptak wygląda nudno brązowo. Ale kiedy leci, to tak jakby ktoś włączył przełącznik i zapalił jego skrzydła na neonowy błękit. Nigdy wcześniej takiego nie widziałem.

Nie ma czasu na gapienie się. Wyrywamy się i pędzimy w dół szlaku, zatrzymując się tylko na krótką chwilę, by zobaczyć odciski łap. Są duże: mniej więcej wielkości mojej otwartej dłoni.

Krajobraz w Pench jest inny niż w Kanha. Kanha jest głównie zielony i pełen wysokich drzew. Pench jest zróżnicowany. Jego skalisty teren jest wielki dla Bagheera, ale jego brak bambusa i termitów wzgórza uczynić go mniej interesujące dla Baloo. W Pench znajdują się szerokie otwarte pola i wzgórza. Niektóre obszary są zielone jak pole golfowe z wodopojami. To jest, gdzie jesteśmy heading.

Około sześć innych jeepów są ustawione w kolejce, patrząc wielki kot pić wodę około pięćdziesiąt jardów od hotelu. Żadne inne zwierzę nie jest blisko. Kiedy Shere Khan jest spragniony, woda należy do niego. Kiedy jest przez lapping go w górę, on wycofuje się do basenu wody i patrzy z dala od słońca.

„Shere Khan” zatrzymuje się na drinka wody w Pench National Forest. (Photo by Jackie O. Cruz)

Five Brains daje mi swoją lornetkę. „Masz, Ken. Weź moją. Te są lepsze”, mówi. Khan wychodzi z wody i idzie pod górę za jakimiś drzewami i wysoką trawą, która pasuje do jego płaszcza. Kładzie się na ziemi dokładnie w taki sam sposób, w jaki robi to mój kot, gdy jest mu za gorąco. Przewraca się na plecy, łapy ma skulone, brzuch biały i duży. Oglądamy go tam przez dobre piętnaście minut, a potem jesteśmy przez.

Zaczynamy kierować się z dżungli do Taj Baghvan lodge, jakieś 10 minut od hotelu. Posiadłość ma inny charakter. Banjaar był otwartym terenem trawiastym. Ten jest bardziej zalesiony, więc nieruchomości też są drewniane, z zewnętrznymi (i wewnętrznymi) prysznicami. Rzeka wyschła całkowicie. Pora monsunowa jest za dwa miesiące. Gdyby Indie ją przegapiły, ten kraj skurczyłby się jak rodzynka. Zwierzęta nie przeżyłyby. Ani ludzie.

Słońce zaczyna zachodzić, duże i czerwone za nagimi drzewami. Wataha dzikich jeleni goni się nawzajem, ciągnąc za sobą czaszkę i kręgosłup martwego jelenia na wzgórze przy drodze. To wszystko, co z niego zostało. Daleko od nich, dwa pawie wyświetlają swoje długie pióra dla kury grochowej.

„Akash, tuż przed tym, jak odkleiłeś się, by zobaczyć tygrysa, zobaczyłem to indyjskie pióro wałka na ziemi. Miałem zamiar poprosić cię o zdobycie go dla mnie na pamiątkę”, mówię mu, gdy obijamy się wzdłuż drogi.

„Och, chciałeś to pióro?” pyta.

„Tak. To fajny ptak,” mówię. „Nie wiem, czy jest wspomniany w opowieści o Księdze Dżungli,” mówię, gdy się odwraca i produkuje pióro.

„Skąd je masz? Nawet nie widziałem jak wysiadasz z samochodu,” mówię.

„To nie jest magia Disneya. To magia indyjskiej dżungli”, mówi.

Następnego dnia, dostaję podwójną falę od kucharzy i lokajów i menedżerów Baghvan.

Podczas drogi do Nagpur przypomina mi się to, co Ram powiedział mi w wiosce Gondi. Zapytałem go, czy jest szczęśliwy tutaj, bez żadnej nowoczesności. To znaczy, jestem pewien, że jest bardziej nowoczesny niż w 1890 roku w Indiach, ale jednak. To ciężkie życie, pełne ciągłego sprzątania, przygotowywania i zabezpieczania jedzenia. Na pewno nie ma pieniędzy na rodzinne safari – mogę się z tym identyfikować. I prawdopodobnie żadnych na filmy Disneya – tam mam Ram beat.

Powiedział mi, że lepiej jest żyć w plemiennej wiosce niż opuścić ją dla miasta. „Gdybym przeniósł się do miasta i nie znalazł pracy, walczyłbym o przetrwanie i jedzenie”, mówi. „Tutaj mam wszystko, czego potrzebuję”

Hej, chwileczkę. Więc Baloo jest człowiekiem, który ma wszystko, czego potrzebuje.

Ram wskazuje na swój mały domek i kury w kurniku. Kura siedzi na kilku jajkach. On ma około pół akra rosnącego jedzenia. Jego dziecko ma przyjaciół. Pochylają się nad drewnianym płotem, wpatrując się we mnie. Przyszli jego sąsiedzi. Surekah daje im soczewicę, którą razem rozbiliśmy. Są w przyprawionym sosie pomidorowym.

Jednopasmowa droga do Nagpur jest pełna motocykli nadjeżdżających w obu kierunkach, trąbiących klaksonami. Bydło i dziki grzebią w dymiącej stercie śmieci. Na światłach stopu kobieta żebrze o pieniądze.

Ram ma rację, rutyna wioski Mowgliego bije to na głowę. Budzisz się, szukasz pieniędzy, nie możesz ich znaleźć, błagasz o nie w upale, z muchami i komarami brzęczącymi ci w twarz.

Nie ma o tym mowy w Księdze Dżungli, ale indyjski walec był wyróżniony w filmie Disneya…. Jest to najbardziej kolorowy ptak w dżungli. (Photo by Jackie O. Cruz)

Moja rutyna powraca.

Moja najmłodsza jest szczęśliwa ze swoim indyjskim piórem walca i książką Jungle Book paperback Taj Safaris dał mi. Chce pojechać do Indii. Mówię jej, żeby znalazła sobie pracę. Ona przypomina mi, że ma tylko 11 lat i że książka i film wystarczą.

Później Mowgli nadąsany czternastolatek ma swoje stopy na desce rozdzielczej mojego RAV-4.

„Hej, mały gryzipiórku, gdybyś kiedyś pojechał do Indii i nie zobaczył Baloo, byłbyś rozczarowany?” pytam. Widziałem jednego z nich z daleka w Kanha, ale tylko przez kilka sekund. Był drapanie plecy na drzewie i meandered do lasu po usłyszeniu naszego pojazdu silnika rev.

„Jeśli nie widzę Baloo, a następnie nie Baloo sprawia mi niebieski,” she rhymes.

Na dysku do mojej córki studio tańca, myślę, że widzę niedźwiedzia brunatnego wspinaczki na drzewo w lesie i odwrócić się do tyłu, aby go szukać. To tylko sęki w pniu drzewa. Muszę być szumiący od podróży Taj Mowgli.

„Tato, ile razy ja nawet oglądałem Księgę dżungli, kiedy byłem mały? I nigdy nie zachorowałam na to” – mówi, przypominając mi, że chce zobaczyć film w niedzielę ze swoją przyjaciółką Mac. Ona bełkocze. Jej nastoletni umysł idzie milę na minutę do Disneya, aby tańczyć do tego: „Spójrz na moje mięśnie łydek,” mówi, napinając jej nogi baleriny. Ona wypuszcza weee jak ona ogląda je napięte i iść luźne.

Mam mało tego dzieciaka rzeczy w lewo w życiu i nie będzie doświadczanie Mowgli thematics w indyjskich dżunglach z nimi w tym wieku. Inne rodziny z około trzynastoma tysiącami do wydania i zainteresowaniem Księgą Dżungli Disneya mają nową pozycję na liście wiaderek w Taj, jak sądzę.

Kiedy moje córki będą starsze, może wrócę. Ten las nigdzie się nie wybiera. Taj nigdzie się nie wybiera. Dobre wspomnienia z dzieciństwa też nigdzie się nie wybierają.

Logistyka i wizy

Indyjskie wizy są łatwe do uzyskania. Są one elektroniczne (ETV) i zatwierdzenie następuje w ciągu trzech dni. ETV są dobre tylko dla niektórych lotnisk. Nagpur nie jest jednym z nich.

Przyleciałem Emirates Airlines z Bostonu do Dubaju, a następnie zregenerowałem siły po jet lagu w Bangalore w hotelu Taj West End. W pobliżu jest Shangri-La, ale to bardziej hotel miejski, a West End to miła oaza należąca do brytyjskiej rodziny, otoczona drzewami. Ma dobrą historię kolonialną z czasów Kiplinga i jest dobrym przygotowaniem do safari. IndiGo zabrało mnie do Nagpur o 06:00 za 120 dolarów. To dwugodzinny lot. Potem jest pięć godzin jazdy do Taj Banjaar Tola lodge. Rezerwacja została dokonana za pośrednictwem Abercrombie & Kent.

Etihad Airways leci z DC i NY do Bombaju z przerwą w Abu Dhabi. W Bombaju jest wiele opcji hotelowych na regenerację po jet lagu. Będziesz tego potrzebować, ponieważ safari rozpoczyna się o świcie.

Inną opcją jest Delhi. Odległość lotu do Nagpur jest mniej więcej taka sama, nieco poniżej dwóch godzin. Loty z Nowego Jorku liniami American Airlines są faktycznie trochę drogie, ale Emirates, Qatar, British Airways i Virgin Atlantic mogą cię tam zabrać za mniej niż 1000 dolarów, w zależności od dat i czasu rezerwacji.

Najlepsze miesiące, aby zobaczyć młode ssaki to marzec i kwiecień.

Rezerwy Pench i Kanha otwierają się 1 października i zamykają 15 czerwca.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.